Jestem niebywałą szczęściarą, bo moje obie babcie wciąż są
ze mną i mają się dobrze. Wczoraj jedna z nich obchodziła swoje siedemdziesiąte
ósme urodziny. Z tejże okazji zaprosiła moją drugą babcię wraz z jej mężem
(moim dziadkiem przyszywanym, jak to się u nas mówi), swoją kuzynkę, a moją ciotkę (także z mężem)
i jedną koleżankę. Byłam i ja, razem z rodzicami, więc spędziłam dobre kilka
godzin w tym wspaniałym towarzystwie.
Jaki z tego wniosek? Uwielbiam starszych ludzi ♡ Kocham
ten dystans, akceptację, humor i podejście do wielu tematów. Ile mądrości się
nasłuchałam, a ile dowcipów, żartów i docinania! I nikt się nie obrażał, nikt
nie oburzał, nie było czystej złośliwości czy agresji. A chyba największe
wrażenie zrobiło na mnie to pogodzenie się ze śmiercią i takie luźne rozmowy na
ten temat. Ba, nawet żarciki, kto na jaki cmentarz się wybiera i z kim chciałby
po śmierci wódkę pić. Teksty leciały genialne, płakałam ze śmiechu nieraz, a w
międzyczasie skrótowo zapisywałam je na telefonie, co by nie zapomnieć i żeby
przekazać je dzisiaj dalej, w świat.
I właśnie przekazuję. Może i na Waszej twarzy wywołają uśmiech.
--
- Edek też był
mańkut.
- I co, przeszło mu?
- No! Jak umarł, to
przeszło
--
Rozmowa o poziomie cukru i o tym, jak to zawsze na złość,
zawsze za wysoki i zawsze utrudnia życie.
Podsumowanie mojego dziadka:
- Bo z cukrem to jak
z kobietą, zawsze na przekór!
--
Rozmowa o przesyłaniu dolarów z Ameryki i dlaczego sąsiadka
kłamie, mówiąc, że jeszcze po powrocie dostaje stamtąd pieniądze od jej byłych
pracodawców.
Ciotka, która spędziła tam trzynaście lat, woła nieco
oburzona:
- Kłamie, kłamie!
Przecież ona obca dla nich, z jakiej racji miałyby jej przesyłać cokolwiek? No
z jakiej? Jak się nie ma bliskiej rodziny w Stanach to się dolara nie dostanie!
Na to babcia:
- Ty żeś bliska, a ja
i tak nie dostałam.
--
Sąsiadka ma suczkę. Znaczy wysterylizowała ją, więc ja to
teraz nie wiem, czy to jeszcze suczka czy już nie wiadomo co.
--
Rozmowa o łowieniu ryb. Ciotka:
- Z ryb to najlepsze
rypanie!
--
Rozmowa między babcią a ciotką.
- Ja to się ostatnio
tu w mieszkaniu zapomniałam zamknąć na noc.
- I nic ci się nie
stało?
- Nic.
- A szkoda.
--
Moja babcia:
- Jak ja tam u nich
byłam i ta mi głupia na drogę kotletów z czosnkiem narobiła. Kto na drogę, do
pociągu, daje kotlety z czosnkiem? No przecież i tak nie zjadłam, bo by
śmierdziało. To już lepiej z cebulą zrobić, cebuli tak w kotletach nie czuć.
Albo i wcale by nie robiła. Z czosnkiem no, na drogę z czosnkiem.
--
- Ja to już czterech
prawnuków mam.
- A to ja jestem
lepsza, ja mam jedną córkę i zięciów czterech!
--
- A to czemu mamy u
nas ścianę robić?
- Bo sąsiadka mówiła,
że wam się ta ściana wali.
- A niech się sama sąsiadka wali.
--
- A ja to dzisiaj
taką dobrą zupę zrobiłam!
- Jaką?
- Ogórkową. Szpitalną
ogórkową, bo mało śmietany dałam. Ja nie jadłam, bo nie lubię szpitalnych, ale
wnukom smakowało!
--
Rozmowa o jakichś licznikach, dziadek opowiada, że jakiś tam
wskaźnik na jakimś liczniku rośnie i rośnie, a potem nagle stoi i nic się nie
poruszy do przodu.
Ciotka się wtrąca:
- E, jak w tym wieku
stoi, to przecie dobrze.
--
Ciotka mówi o swoim powrocie z Ameryki.
- Wróciłam, chcę się
iść myć, pytam się starego, czy woda ciepła. Ten, że tak, pewnie kochanie,
cieplutka. I idę pod prysznic, już się myję, a ten mi nagle ciepłą wodę
zakręcił. Sama lodowata leciała. Aż się przeziębiłam później!
- Bo Ty taka gorąca
wróciłaś, musiałem cię ochłodzić. – Śmieje się stary.
--
Moja mamuśka ma teraz paznokcie pomalowane. Różowo-białe, z
motylkami. Wujek, mąż ciotki z Ameryki, patrzy się na nie i patrzy. I wypala
nagle:
- Anka, a na jaki
kolor ty ściany malowałaś?
Mama zdziwiona się patrzy, nie wie o co chodzi.
- Bo masz ręce trochę
w różowej farbie wymazane, trochę w białej…
--
Wujek:
- Widać, że ta ciotka
to tam w tej Ameryce u samych bogaczy była. Przybyło jej, przybyło. Teraz to
mogę śmiało narty kupować i mam dwie stocznie nawet, jedna u góry fałda, druga
na dole…
--
Ciotka: Tyle lat w tej Ameryce, siedzi się cały czas w tych
domkach z tymi babkami, lata się wokół nich, a one czasami mało przyjemne były.
Wyjść nigdzie nie można, jedna niedziela w miesiącu tylko wolna, przecież to
zgłupieć można.
Wujek: A ile ty tam najdłużej w jednym domku siedziałaś?
Ciotka: A, ze trzy, cztery lata może.
Wujek: Widzisz, a ja tu bez ciebie trzynaście lat w jednym
domku i nie zgłupiałem.
Ciotka: A boś ty kiedykolwiek mądry był?
--
Wujek: E tam, ja nie marudzę. Wróciła do mnie, po tylu
latach, gania mnie od rana do nocy, gada tylko i narzeka, ale przynajmniej ma
człowiek co robić i rozrywka jest.
--
Wujek: A mogę coś po polsku powiedzieć? Mogę? Kurwa kurwie
banię urwie i tyle, no
--
Kobieta jest jak szyja, a facet jak głowa. Jak szyja głową
dobrze nie pokieruje, to i głowa nic nie zrobi.
--
- Ej, ciotka, ale ja
to bym chciała żeby mnie obok ciebie pochowali. Zrobiłybyśmy sobie dziury w grobach
i jakby nam się pić zachciało to byśmy się przez te dziury kieliszkami
stuknęły.
- Ale ja to już mam
miejsce obok mojego starego zaklepane, a tam z boku pozajmowane wszystko.
- E tam, to tych z
lewej się wydziedziczy, przeniesie gdzieś, oni i tak już tam długo żyją
pochowani.
--
Wujek: Gania mnie ta ciotka i gania. Jeszcze teraz u nas
remonty są, to ciągle do sklepu i ze sklepu. Od rana do nocy. A to zasłony,
dywany, stoliki. Sąsiedzi to już myślą, że firmę przewozową założyłem, bo tak
jeżdżę i jeżdżę w tę i z powrotem. Jeden to pewnie już plotki puszcza, że mu
konkurencję robię, bo on od kilku lat swoją firmę ma.
--
I największa mądrość na koniec:
Jak w młodości się lata nago
To na starość lumbago ♥
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz